poniedziałek, 17 listopada 2014

"Zostań, jeśli kochasz" (if I stay) - recenzja



Niedawno skończyłam czytać ksiązkę autorstwa Gayle Forman: Zostań, jeśli kochasz (if I stay) Podjęłam się napisania recenzji. Nie wiem jak mi pójdzie ale trzymajcie kciuki J
Uff, musze się uspokoić bo nadal jak myślę o tej książce staja mi w oczach łzy. Tak, to jest bardzo wzruszająca powieść. Byłam wcześniej na filmie w kinie wiec w sumie wiedziałam co się stanie ale i tak podczas czytania tej ksiązki przezywałam wszystko od nowa, mając wypieki na twarzy. No to teraz tak żeby nie zdradzić wam za dużo fabuły.
Historia dziewczyny imieniem Mia – tak naprawdę myszki w rodzinie szczurów (?) Takie porównanie, gdyż Mia jest wiolonczelistką słuchającą poważnej muzyki. Jej cała rodzina to punkowcy, ojciec grał w zespole, matka była buntowniczką, nawet młodszego brata ciągnie do perkusji. Na dodatek wszyscy w rodzinie mają jasne włosy – jedyna Mia ma ciemne. Jej chłopak też żyje w tej branży – jest wokalista punkowego zespołu. Mimo całego rockowego otoczenia Mia czuje się w swojej rodzinie dobrze, wie że nie pasuje ale jakoś jej to nie przeszkadza. Cała akcja ksiązki jest spowodowana jednym wydarzeniem: wypadkiem samochodowym. Mia musi stanąć pod ważnym wyborem. Umrzeć zostawiając miłość czy żyć nie mając nic.
            Ryczałam jak bóbr czytając ostatnie rozdziały (o ile rozdziałami można to nazwać) Pierw cichym szlochem, ale po przeczytaniu ostatniego zdania z nadzieją przewróciłam kartkę na kolejną stronę: „podziękowania”. Rzuciłam książką o ścianę i wybuchłam głośnym płaczem miotając się po łóżku. Tak, ta historia zrobiła na mnie duże wrażenie. Może trochę dramatyzuje, ale naprawdę kocham ten utwór, kocham ten film i jest to jedna z tych niewielu produkcji w którym ekranizacja aż tak bardzo nie odbiega od książki i jest równie dobra co powieść. Ale nie o filmie teraz. Rozdziały! Nie są takie normalne w stylu: „Rozdział 1 bla bla , Rozdział 2 coś tam coś” są to godziny o której dane wydarzenia działy się w szpitalu. Podkreślając słowo szpital. Bo rozdziały dzielą się tak jakby na: przeżycia Mii na OIOM-ie i jej wspomnienia. Akcja w szpitalnych murach trwa ok. jednego dnia, a wspomnienia dotyczą ważnych dla dziewczyny chwil w całym jej życiu.
            242 strony wzruszającej powieści o tym czy miłości uda się pokonać śmierć o rodzinie, przyjaźni, samotności i znajdowaniu własnego miejsca na ziemi, o umiejętności żegnania się z przeszłością i przyjmowania tego co nadchodzi, o wyborach, których każdy z nas musi dokonać. Gorąco polecam.







niedziela, 16 listopada 2014

10 inspirations from tumblr #5

     Powiem jedno: UMIERAM. Tak mnie głowa boli że zaraz po prostu zejdę z tego świata. O dobry Boże, wybaczysz mi moje grzechy? Nie, nie będę o to prosić. Nawiązując do niedzieli, do Boga i do grzechów. Jest to kolejny dzień  w którym nie poszłam do kościoła - mój indeks świeci pustkami. I tak sobie myślę, ale po co mi to? Chrześcijanką nie jestem, chrzestną zostać nie zostanę bo nie chcę, a jeśli chodzi o ślub to w wielu parafiach można brać bez bierzmowania. Więc jakby coś, gdyby mój mąż jakimś cudem byt wierzący to problemu nie ma. Mogłabym bardzo dużo mówić o moich poglądach, znam biblię doskonale. Z łatwością mogę przytoczyć przykłady dlaczego twierdzę że to jest chore. Mi szczerze katolicy nie przeszkadzają, póki nie zaczną mnie na siłę nawracać (czyt. moi rodzice) Postanowiłam że nie pójdę do bierzmowania, ciekawe co na to oni. Trzymajcie kciuki żeby jeszcze nie dobili moich zwłok. Haha, nie zauważyłam nawet jak z tego postu stał się post poświęcony religii. Oj nie, zmieniamy temat. Jest 17 a mi  wydaje się jakby była 20, do tego coraz bardziej wkręcam się w świąteczny klimat: święta w Ameryce i Japonii, świąteczne piosenki, śnieg, kakao, już nawet w sklepach są święta. Ach, kocham ten klimat i w tym roku mam zamiar się wciągnąć na maksa. A co u was? Jak zapatrujecie się na tegoroczne święta? Kupujecie już prezenty dla najbliższych?

















piątek, 7 listopada 2014

Autumn OOTD. And I'm sad (again).





Herbata: jest Moja ukochana kołdra: jest Dobra muzyka: jest Książka: jest W takim razie czas na nowy post 






   No to teraz wszyscy wiwatujemy że to nie są kolejne inspiracje *aplaus* Nie no, tak naprawdę korce się bardzo za to że przez ostatni czas nie było żadnego "normalnego postu".  Ale teraz jest i wszyscy są szczęśliwi :) Znaczy nie do końca. Nie wiem czy tylko ja tak mam że na okres październik-luty przeżywam tak zwaną jesienną depresje, która w moim przypadku ciągnie się aż do zimy. Co oznacza że często chodzę zdołowana i cały czas mi smutno. Jako osoba dosyć melancholijna to u mnie normalne. Ale o wiele bardziej wole moje "summertime sadness". 



     Zauważyłam że nie mogę ważnych decyzji odkładac na potem. W końcu musze zdecydować o wielu ważnych rzeczach w moim życiu. Gdy tego nie zrobie, wciąż będe ranić ważne dla mnie osoby. A tego nie chcę. Powinnam też mniej przywiązywać się do ludzi. A jak juz to robię to nie wygadywać bzdur na prawo na lewo. Tyle jeszcze muszę sie nauczyc. Mimo że przeżyłam juz te 15 lat, a moje życie nie raz wystawiło mnie na próby i wydaje mi sie że czegoś nauczyło, ja nadal robie swoje. Nie chcem, ale robię. Działam pod wpływem chwili. I to jest toksyczne.



     Dziś mam dla was wygodny jesienny outfit. Składający sie z parki, legginsów, conversów, koszulki ulubionego zespołu i komina. tego ostatniego normalnie nie byłoby na liście, ale właśnie przez to że w najchłodniejsze dni tej ochrony nie miałam, męczył mnie ból gardła, a w czasie pisania tego postu mam totalnie zapchany nos. To już drugie moje przeziębienie w ciągu tego roku. To dosłownie rekord gdyż zazwyczaj choruje raz na rok/ dwa lata. Na szczęście tym razem zareagowałam szybciej i jest o wiele łagodniej niż to przeziębienie z początku września. Stwierdzam, że jak dalej będą produkować takie nie dobre napoje w proszku przeciw przeziębieniom to ja już będe wybierała opcję "zdychaj dziewczyno"
     Trzymajcie się ciepło :) xx neko

 
 
kurtka: stradivarius  legginsy: butik  buty: converse  bluza: lumpeks  koszulka: woodstock  komin: znalezione w szafie

niedziela, 2 listopada 2014

10 inspirations from tumblr #4

       Jednym, wielkim słowem wstępu PRZEPRASZAM. Przepraszam że dodaje tylko niedzielne inspiracje :c Wiem, nie powinno tak być. W tym tygodniu miał pokazać się jeden post związany z halloween, ale brak czasu (i mój tata) nie pozwolił. Prócz tego szykuje wam jeszcze jeden większy post, oraz dwa ootd. Na moim kanale na you tubie pojawią się również dwa fandubby :) Ale o tym może kiedy indziej. Wracając do taty, w piątek mimo mojego oporu znów musiałam jechać do dziadka. Wszyscy mi mówią postaw się, przywiąż do łóżka, ale ja to robię i  to nie działa, za to takim gadaniem tylko mnie się wkurza. W ogóle ostatnio łatwo mnie rozdrażnić. Kiedy już ktoś to zrobi zabijam go na 5 różnych sposobów w myślach. Ale kontynuując, pojechałam do dziadka. Chciałam poodpowiadać na pytania na asku lecz coś nie tak, czegoś mi brakowało. Laptopa. No to drę się do taty czy wziął laptopa tak jak przygotowałam. On że po co mi. I tu poleciał potok przekleństw. Musze napisać sprawozdanie na polski, przeczytać trzy streszczenia,  i zacząć tworzenie nowej książki o wilkach: Wolf Blood. A co za tym idzie zgłębianie anatomii tych zwierząt, ich trybu życia, legend i innych takich pierdół żeby przypału nie było gdy napisze że "Sagira ruszyła na polowanie po 13" Jak wilki polują najczęściej w nocy. No, będzie ciężko. O ładowarkę do telefonu też miałam w tej torbie. 3% na trzy dni.
        A wróciłam dziś o 21. Wszystkie lekcje na ostatnią chwile? Hmm, walić to :') Aktualnie schnie mi lakier i pomyślałam że jak coś postukam w klawiaturę to szybciej wyschnie. I co? Sprawdziło się. Zdjęcia możliwe że trochę smutne, gdyż znalazłam w internecie coś czego znaleźć nie powinnam, no i teraz mnie to dręczy. Awr walić to wszystko.
        Życzę wam duszyczki miłego tygodnia, ja chyba się już położę. Nowy post postaram się dodać w tygodniu :)



1.




2.




3.




4.




5.




6.




7.




8.




9.




10.

niedziela, 26 października 2014

10 inspirations from tumblr #3

Moja wymówka na to że tak długo nie było postów (a szczególnie karce się za to że nie dodawałam systematycznie inspiracji) dotyczy braku sprzętu na którym mogłabym owe posty dodawać. Tablet - nie wiem jakim cudem podczas snu znalazł się pod moim tyłkiem ale tak, zasnęłam na nim i połamałam kartę graficzną. Telefon - przepraszam, ale męczyć się na tym małym przekleństwie nie będę. No i laptop którego odzyskałam po długim, długim okresie czasu. W końcu z nim wszystko ok i liczę że posty i ogólny wygląd bloga będą o wiele lepsze. Dobra, po tym długim i jakże nikomu nie potrzebnym wstępie przechodzimy do sensu posta. W tym problem że w "niedzielnych inspiracjach" nie ma  żadnego sensu. Dodaje zdjęcia z mojego tumbler'a na którego was cały czas serdecznie zapraszam. Zdjęcia które hmm, wywołują u mnie jakieś emocje? Nie, aż takie skomplikowane i przejmujące to to nie jest. Po prostu mi się podobają i w jakimś stopniu mnie inspirują. Po tym tygodniu mam dość szkoły, dość jesieni. Mimo że się może jakoś do niej przekonałam (bo czytanie książek i picie herbaty jest bardzo przekonujące) to zimna nigdy nie lubiłam, nie lubię i nie polubię. To co mnie napawa szczęściem i dodaje energii w przyszłym tygodniu to Halloween! Moje ulubione święto, mogę je spędzić na tyle sposobów które mogłabym wykorzystać w życiu codziennym. Jestem dzieckiem Halloween i tyle. Mam nadzieje że wy jakoś lepiej przeżywacie jesień i szkołę, bo ja nadal żyje wakacjami i nie mogę się do niej przyzwyczaić. Trzymajcie się ciepło i do następnego xx
  1.                                                                                                                        
                                   


2.




3.




4.




 5.
 




6.




7.




8.




9.





10.


niedziela, 28 września 2014

10 inspiration from tumblr #2

    Jak na razie udaje mi się systematycznie dodawać niedzielne inspiracje (yay). Mimo że to dopiero drugi taki post bardzo się ciesze. Już rano byłam przekonana że nie sprostam zadaniu i nie dodam tego postu. Tyle rzeczy miałam na głowie. Oczywiśie musiałam wstać o 11 co jeszcze pogorszyło sprawe. Gdybym tak wstała chociaż o 8 to od razu bym miała o wiele więcej czasu :(
     Dziś jest bardzo ładna pogoda co tylko mnie dobija ponieważ musze siedzieć w domu i się uczyć. Postanowiłam że dziś obejrze film, jako że ostatnio skończyłam czytać pierwszą cześc Zmierzchu obejrzałam ekranizacje właśnie tej książki...obejrzałam? Wróć, nadal oglądam. Przerwałam w połowie na rzecz ukochanej biologii (nienawidze cie skarbie ♥)
       Mogbym jeszcze długo opowiadać i marudzić ale nie widze w tym sensu więc zapraszam na małą porcje inspiracji i do następnego postu który będzie jeszcze w tym tygodniu :)



So far I manage to systematically add Sunday inspiration (yay). Although this is only the second such post I am very happy. Already in the morning I was convinced that can not handle task and I don't add this post. So many things I had in my mind. Of course I had to get up at 11 what else worse case. If I got up at 8, at once I had more time :(
     Today is very nice weather at just killing me because I have to sit at home and learn. Today I decided to watch the movie, as the recently finished reading the first part of the Twilight I watched film adaptations of the book... just watched? Go back, continue to watch. I stopped in the middle for the beloved biology (hate you baby ♥)
       Icould talk and linger for a long time but I don't see in this sense so I invite you to a small portion of inspirationand to the next post wchich will be later this week :)


1.





2.                                                                                                                                                                                       





3.                                                                                                                                                                                       





4.                                                                                                                                                                                       





5.                                                                                                                                                                                       






6.                                                                                                                                                                                       





7.                                                                                                                                                                                       





8.                                                                                                                                                                                       





9.                                                                                                                                                                                       





10.